Rosjanie nie chcą ukrywać swoich zbrodni. Nie po to w XXI wieku morduje się cywilów i gwałci masowo kobiety, by próbować to maskować. Skrępowane ciała z kulami w potylicach z Buczy i innych miejscowości miały zostać znalezione i zatrwożyć Zachód oraz Ukraińców. Każdy terrorysta dokonuje zbrodni by szokować i siać strach a nie uciekać, jak seryjny zabójca ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości.

Nie odkrywamy "tajemnic" linii frontu, dystrybuujemy strach - kobiety mają się bać brutalnych i upokarzających gwałtów, a mężczyźni okrutnej śmierci, to oczywiste. Dlatego przegrupowujące się wojska rosyjskie opuszczające Buczę, Irpień czy inne podkijowskie miejscowości nie kryły ciał ofiar, choć z łatwością mogły to zrobić. Na ulicach zostawiono pomordowanych, podziurawionych kulami, masowe groby były niechlujnie maskowane a zamienione w seksualne niewolnice kobiety w większości pozostawione samym sobie, by mogły mówić o swoim cierpieniu. Ofiary były bezpośrednim, materialnym komunikatem skierowanym do obrońców Ukrainy i świata Zachodu, pozostawionym dla przykładu. Zapowiedzią tego co czeka wszystkich innych, którzy ośmielą się stawić opór armii rosyjskiej. Klasyczny terror nie różniący się co do mechanizmów psychologicznych od tych stosowanych przez Al-Kaidę lub ISIS okupantów nazistowskich rozstrzeliwujących stu Polaków za jednego zgładzonego Niemca.

Po co więc Rosjanom mobilne krematoria? Po pierwsze, aby ukryć straty własne, jak robiono to w 2014 roku w Donbasie. Tyle samo przestrzeni zajmuje w transporcie jedna trumna co 200 urn, więc podstawowy powód to tańszy i łatwiejszy transport poległych oraz propaganda wewnętrzna. Lepiej przywieźć do ojczyzny jedną ciężarówkę prochów, niż kilkukilometrowy konwój karawanów. Druga przyczyna to uniemożliwienie określenia, którzy mieszkańcy np. Mariupola zostali spopieleni, a którzy wywiezieni w głąb Rosji - dotyczy to zwłaszcza przeznaczonych do pełnej rusyfikacji dzieci, które mają zapomnieć o ukraińskich korzeniach i nie być szukane przez ich rodziny.

Opisując okrutne zbrodnie wojenne dystrybuujemy strach i terror, "odkrywając" to co nie miało nigdy być zakryte. Zbrodnia Katyńska była dobrze zaplanowana, ofiary wywożono daleko od domów, mordowano w specjalnie zakamuflowanych ośrodkach a stamtąd znów przewożono do leśnych mogił na odludziach kontrolowanych przez Armię Czerwoną, tak by nikt ich nigdy nie odnalazł. Mimo tego miejsc pochówku dyskretnie pilnowało NKWD, a świadków likwidowano. Tymczasem w dobie internetu i telefonów komórkowych umożliwiających prowadzenie w czasie rzeczywistym wysokiej jakości transmisji video, na Ukrainie zwłoki zostawiano wszędzie, wręcz ostentacyjnie znakowano nimi terytorium.

Psychologiczny cel takiego postępowania jest oczywisty. Nagłaśniając okrucieństwo Rosjan nie robimy jednak "kreciej roboty", lecz wyznaczamy "konsensualnie" ustalone z Władimirem Putinem granice między ludźmi Zachodu a współczesnym azjatyckim bolszewizmem. Obie strony mają prawo znać prawdziwą twarz przeciwnika. Między bajki możemy jednak włożyć to, że prawda komukolwiek otworzy oczy czy dojdzie do pałacowego przewrotu na Kremlu. Na Wschodzie ludzie w pełni podzielają metodykę walki Putina (pomińmy garstkę światłej opozycji i moskiewskich liberalnych intelektualistów), a na Zachodzie popadają w samozachwyt i zachwyt nad skutecznością obrony Ukrainy. Dlaczego to ostatnie uznać należy za szczególnie niebezpieczne?

Zachowując zasady logicznego rozumowania nie można jednocześnie wierzyć w to, że rosyjska armia to niekompetentni poborowi (w zasadzie zapłakane dzieci oszukane przez Putina i Szojgu), a zarazem legion zwyrodniałych zbrodniarzy równający miasta z ziemią, gwałcący i dokonujący profesjonalnego Holokaustu Ukraińców. Ktoś po naszej stronie przesadził z propagandą sukcesu i stworzył pokraczny wizerunek wroga, który jest jednocześnie i śmieszny i straszny. Taki pluszowy "SS-man" na miarę rosyjskich możliwości. Sęk w tym, że opinia publiczna nadal nie zauważyła tego, że ktoś kto promował taki wizerunek bezwzględnego wroga albo jest albo durniem, albo robi z niej durnia.

Śledząc obraz z krzywego zwierciadła zbyt łatwo obudzić się w zakrzywionej rzeczywistości, na którą nic już nie będzie można zaradzić.

 

Kazimierz Turaliński

 



TPL_BACKTOTOP